[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaczerwienił, pewnie nie mniej niż Andżela, kiedy wyjmował z plecaka
wymiętoszony rysunek noszący na sobie ślady łez i spoconych, nie
pierwszej czystości dziecięcych łapek, rysunek przedstawiający
zajmującego niemal całą kartkę rycerza z długim czarnym mieczem i
wielką srebrną tarczą. A nad głową rycerza koślawe, złote litery
układały się w imponujący napis: Dzienkuje muj ryceżu!!! .
*
Weronika była głodna. Od wielu dni. I nijak nie mogła tego głodu
zaspokoić.
Drażniło ją wszystko. Zsuwające się ramiączko bluzki, spódnica
ocierająca się o nagie uda, włosy łaskoczące szyję, widok chłopaka
karmiącego dziewczynę lodami ze swojego pucharka, całujące się pary,
podwójne zaproszenia na coś tam, do wygrania w jakimś radiowym
konkursie. Nie mogła spokojnie pracować, bo Piwnica pod Liliowym
Kapeluszem pełna była westchnień, pocałunków, wyznań, ukradkowych
pieszczot; ostatnio atmosfera aż kipiała erotyczną energią, w każdym
razie tak to Weronika odczuwała.
Czuła to nie tylko w Piwnicy, ale wszędzie, gdzie się tylko
znalazła; neutralne z pozoru dzwięki, zapachy, obrazy łańcuszkiem
skojarzeń prowadziły ją zaraz do Diego, a jej ciało rozpaczliwie
domagało się pieszczot. Weronika tęskniła do dłoni Diego, które
czasami bywały niecierpliwe, a innym razem wzruszająco czułe, do jego
oddechu we włosach, kiedy szeptał jej do ucha słowa, które gorącem
rozchodziły się po całym ciele, do jego ust na swoich piersiach... I nie
umiała nad tym zapanować.
Co się z tobą dzieje? spytał Aukasz, który pomagał jej nosić
worki z kawą.
To znaczy, że musiało być z nią już bardzo zle. Wczoraj o to samo
pytała Karola, a teraz on... Co prawda Aukasz znał ją świetnie, niejedno
razem przeszli, a przy tym miał w sobie dużo więcej empatii niż
większość mężczyzn, tylko że ostatnio jego empatia była ukierunkowana
na Hankę, w której zakochał się bez pamięci. Trochę tej empatii
spływało też na Anię, jako że Ania była pod opieką Hanki, więc w
sposób naturalny również znajdowała się w kręgu zainteresowania
Aukasza. Ale skoro ona, nie będąc ani Hanką, ani Anią, zwróciła jego
uwagę, to znaczyło, że najwyższy czas, żeby wziąć się w garść.
To aż tak rzuca się w oczy?
Wzdychasz, nie słyszysz, co się do ciebie mówi, myślami jesteś
gdzie indziej...
Mam już dość trwania w zawieszeniu. Muszę podjąć jakąś
decyzję.
Ta rozmowa odbyła się wczoraj, a potrzeba podjęcia decyzji nie
dawała Weronice spokoju. Coś musiało się zmienić. Tylko że nic
sensownego nie przychodziło jej do głowy.
Weronika poznała Diego kilka miesięcy temu na jakimś forum
internetowym dotyczącym kawy oczywiście. Diego prowadził
odziedziczoną po dziadku plantację kawy i planował rozszerzyć
działalność, tworząc sieć firmowych kawiarni i sklepów.
Najpierw Weronika zamawiała u niego kawę, a potem... Na
seminarium do Berlina i do Londynu wybrała się przecież już nie tylko
dla kawy.
Wspólna pasja wróżyła tej znajomości jak najlepiej, zaś odległość
między Polską a Brazylią wręcz przeciwnie. Maile i Skype szybko
przestały im wystarczać. Diego wielokrotnie zapraszał Weronikę do
Brazylii, obiecując pokryć wszelkie koszty, łącznie z kosztami
zatrudnienia osoby, która zastąpiłaby ją w Piwnicy pod Liliowym
Kapeluszem. Nie bardzo rozumiał, dlaczego nie chce przyjąć od niego
pieniędzy, bardziej przekonywał go argument, że Weronika nie może
opuścić kawiarni, dopóki interes się nie rozkręci. No, ale po tych kilku
miesiącach Piwnica funkcjonowała już całkiem niezle. A Diego coraz
bardziej nalegał.
Krucha filiżanka w męskich dłoniach... ten widok zawsze ją
rozczulał. Diego był mistrzem, jeśli chodzi o kawę... i nie tylko o kawę.
Weronika westchnęła. Leżący na jej kolanach Cynamon podniósł głowę.
No i kto by się tobą opiekował? rzuciła Weronika, drapiąc
go za uchem.
Aukasz albo Karolina odpowiedziała sobie bez namysłu.
Problemem nie był Cynamon, tylko Piwnica. I nie chodziło tu o
znalezienie pomocy dla Karoli, ale o kogoś, kto mógłby zastąpić
Weronikę. Nie na długo, na jakieś trzy tygodnie może, na dłużej nie
odważyłaby się zostawić kawiarni. Aukasz i Hanka, niestety, mieli swoją
pracę, a nikt inny nie przychodził jej do głowy.
Zaparzyła melisę z pomarańczą, bo czuła, że może mieć znowu
kłopoty ze snem. Za dużo myśli, za dużo emocji... Cynamon miauknął, z
wyrzutem patrząc w pustą miskę. Kiedy nalewała mu mleka, znowu
zakręciło się jej w głowie. Ostatnio jakoś zle się czuła. Miała mniej
energii, szybko się męczyła i nic jej się nie chciało. Tłumaczyła to sobie
najpierw osłabieniem wiosennym i łykała jakieś witaminy z
mikroelementami, ale czuła się coraz gorzej. Emocje, to wszystko
emocje uspokajała się trzeba wreszcie coś z tym wszystkim
zrobić . I z tym postanowieniem usiadła przed laptopem. Wpisała w
wyszukiwarkę: Polska Brazylia tanie przeloty . O kurczę, nie myślała,
że tanie bilety są takie drogie!
Co dałby taki trzytygodniowy wyjazd? Chwilowe ukojenie
dręczącej tęsknoty? Rozeznanie perspektyw na przyszłość?
Czy w ogóle mają przed sobą jakieś wspólne perspektywy?
Weronika czasami umiała to przeczuć patrząc na parę, widziała,
czy ich związek będzie trwały. Tak było na przykład z Jackiem i Anetą,
którzy przychodzili do Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem kiedyś
razem, a teraz zaglądają już osobno. Aneta przychodzi sama, a Jacek z
kolejną dziewczyną. Gdy Jacek patrzył jeszcze na Anetę jak w obrazek,
Weronika wiedziała już, że to nie potrwa długo. No cóż, Jacek musiał
się jeszcze sporo nauczyć...
Jeśli natomiast chodzi o Aukasza i Hankę, nic nie umiała
powiedzieć. Była za blisko. I tak bardzo chciała widzieć ich razem.
W kwestii własnych związków Weronika nie mogła liczyć na
intuicję. A może to nie intuicja zawodziła, tylko Weronika
oczarowana chwilą ślepła i głuchła na jej podszepty. Tylko raz
intuicja ją ostrzegła: że nie są sobie z Aukaszem pisani. Ostrzegła może
nie tyle ją (bo to nie Weronika zaczynała się angażować), co Aukasza,
darując im w zamian niezwykłą, choć przez wielu niezrozumianą
przyjazń. Te znaczące uśmieszki, gdy wyjaśniali, że nie są parą, choć
podróżują razem i śpią w jednym pokoju, te pytające spojrzenia rzucane
na Hankę, na Weronikę, a potem na Aukasza, znowu na Weronikę, na
Hankę, i niedowierzanie we wzroku. Czasami obserwując to, Weronika i
Hanka świetnie się bawiły albo w milczącym porozumieniu
zachowywały tak, żeby jeszcze bardziej zdezorientować podejrzliwego
obserwatora. Nie było między nimi zazdrości. Mimo pewnej rezerwy
okazywanej przez Hankę, Weronika wiedziała, że Hanka ją lubi. Zresztą
i ona polubiła Hankę. I bardzo chciała, żeby ułożyło się jej z Aukaszem.
A sobie samej życzyła, żeby ułożyło się jej z Diego... Jak? I gdzie? Nie
miała pojęcia. Ale bardzo chciała, żeby się ułożyło...
Spojrzała na zegarek: pierwsza. Najwyższa pora spać. A tam, u
niego, w Brazylii dopiero zaczyna się wieczór. Diego ma dzisiaj jakąś
kolację w interesach. Pewnie nic nie napisał. Otworzyła skrzynkę
mailową. Nie napisał, niestety. Natomiast odezwała się ciotka Dora:
Wpadnę jutro zobaczyć, jak prezentuje się mój kapelusz nad barem .
Zwariowana ciotka Dora. Wulkan energii. Rodzinny anioł stróż i
patronka marzeń. Anioł o metodach postępowania
niekonwencjonalnych, ale z duchem boskiego prawa zgodnych. A i sam
Bóg na pewno cenił Dorę za kreatywność.
Ciotka Dora intrygowała Weronikę, od kiedy tylko o niej
usłyszała. To było na jakiejś rodzinnej imprezie. Rodzice Weroniki, jeśli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
zaczerwienił, pewnie nie mniej niż Andżela, kiedy wyjmował z plecaka
wymiętoszony rysunek noszący na sobie ślady łez i spoconych, nie
pierwszej czystości dziecięcych łapek, rysunek przedstawiający
zajmującego niemal całą kartkę rycerza z długim czarnym mieczem i
wielką srebrną tarczą. A nad głową rycerza koślawe, złote litery
układały się w imponujący napis: Dzienkuje muj ryceżu!!! .
*
Weronika była głodna. Od wielu dni. I nijak nie mogła tego głodu
zaspokoić.
Drażniło ją wszystko. Zsuwające się ramiączko bluzki, spódnica
ocierająca się o nagie uda, włosy łaskoczące szyję, widok chłopaka
karmiącego dziewczynę lodami ze swojego pucharka, całujące się pary,
podwójne zaproszenia na coś tam, do wygrania w jakimś radiowym
konkursie. Nie mogła spokojnie pracować, bo Piwnica pod Liliowym
Kapeluszem pełna była westchnień, pocałunków, wyznań, ukradkowych
pieszczot; ostatnio atmosfera aż kipiała erotyczną energią, w każdym
razie tak to Weronika odczuwała.
Czuła to nie tylko w Piwnicy, ale wszędzie, gdzie się tylko
znalazła; neutralne z pozoru dzwięki, zapachy, obrazy łańcuszkiem
skojarzeń prowadziły ją zaraz do Diego, a jej ciało rozpaczliwie
domagało się pieszczot. Weronika tęskniła do dłoni Diego, które
czasami bywały niecierpliwe, a innym razem wzruszająco czułe, do jego
oddechu we włosach, kiedy szeptał jej do ucha słowa, które gorącem
rozchodziły się po całym ciele, do jego ust na swoich piersiach... I nie
umiała nad tym zapanować.
Co się z tobą dzieje? spytał Aukasz, który pomagał jej nosić
worki z kawą.
To znaczy, że musiało być z nią już bardzo zle. Wczoraj o to samo
pytała Karola, a teraz on... Co prawda Aukasz znał ją świetnie, niejedno
razem przeszli, a przy tym miał w sobie dużo więcej empatii niż
większość mężczyzn, tylko że ostatnio jego empatia była ukierunkowana
na Hankę, w której zakochał się bez pamięci. Trochę tej empatii
spływało też na Anię, jako że Ania była pod opieką Hanki, więc w
sposób naturalny również znajdowała się w kręgu zainteresowania
Aukasza. Ale skoro ona, nie będąc ani Hanką, ani Anią, zwróciła jego
uwagę, to znaczyło, że najwyższy czas, żeby wziąć się w garść.
To aż tak rzuca się w oczy?
Wzdychasz, nie słyszysz, co się do ciebie mówi, myślami jesteś
gdzie indziej...
Mam już dość trwania w zawieszeniu. Muszę podjąć jakąś
decyzję.
Ta rozmowa odbyła się wczoraj, a potrzeba podjęcia decyzji nie
dawała Weronice spokoju. Coś musiało się zmienić. Tylko że nic
sensownego nie przychodziło jej do głowy.
Weronika poznała Diego kilka miesięcy temu na jakimś forum
internetowym dotyczącym kawy oczywiście. Diego prowadził
odziedziczoną po dziadku plantację kawy i planował rozszerzyć
działalność, tworząc sieć firmowych kawiarni i sklepów.
Najpierw Weronika zamawiała u niego kawę, a potem... Na
seminarium do Berlina i do Londynu wybrała się przecież już nie tylko
dla kawy.
Wspólna pasja wróżyła tej znajomości jak najlepiej, zaś odległość
między Polską a Brazylią wręcz przeciwnie. Maile i Skype szybko
przestały im wystarczać. Diego wielokrotnie zapraszał Weronikę do
Brazylii, obiecując pokryć wszelkie koszty, łącznie z kosztami
zatrudnienia osoby, która zastąpiłaby ją w Piwnicy pod Liliowym
Kapeluszem. Nie bardzo rozumiał, dlaczego nie chce przyjąć od niego
pieniędzy, bardziej przekonywał go argument, że Weronika nie może
opuścić kawiarni, dopóki interes się nie rozkręci. No, ale po tych kilku
miesiącach Piwnica funkcjonowała już całkiem niezle. A Diego coraz
bardziej nalegał.
Krucha filiżanka w męskich dłoniach... ten widok zawsze ją
rozczulał. Diego był mistrzem, jeśli chodzi o kawę... i nie tylko o kawę.
Weronika westchnęła. Leżący na jej kolanach Cynamon podniósł głowę.
No i kto by się tobą opiekował? rzuciła Weronika, drapiąc
go za uchem.
Aukasz albo Karolina odpowiedziała sobie bez namysłu.
Problemem nie był Cynamon, tylko Piwnica. I nie chodziło tu o
znalezienie pomocy dla Karoli, ale o kogoś, kto mógłby zastąpić
Weronikę. Nie na długo, na jakieś trzy tygodnie może, na dłużej nie
odważyłaby się zostawić kawiarni. Aukasz i Hanka, niestety, mieli swoją
pracę, a nikt inny nie przychodził jej do głowy.
Zaparzyła melisę z pomarańczą, bo czuła, że może mieć znowu
kłopoty ze snem. Za dużo myśli, za dużo emocji... Cynamon miauknął, z
wyrzutem patrząc w pustą miskę. Kiedy nalewała mu mleka, znowu
zakręciło się jej w głowie. Ostatnio jakoś zle się czuła. Miała mniej
energii, szybko się męczyła i nic jej się nie chciało. Tłumaczyła to sobie
najpierw osłabieniem wiosennym i łykała jakieś witaminy z
mikroelementami, ale czuła się coraz gorzej. Emocje, to wszystko
emocje uspokajała się trzeba wreszcie coś z tym wszystkim
zrobić . I z tym postanowieniem usiadła przed laptopem. Wpisała w
wyszukiwarkę: Polska Brazylia tanie przeloty . O kurczę, nie myślała,
że tanie bilety są takie drogie!
Co dałby taki trzytygodniowy wyjazd? Chwilowe ukojenie
dręczącej tęsknoty? Rozeznanie perspektyw na przyszłość?
Czy w ogóle mają przed sobą jakieś wspólne perspektywy?
Weronika czasami umiała to przeczuć patrząc na parę, widziała,
czy ich związek będzie trwały. Tak było na przykład z Jackiem i Anetą,
którzy przychodzili do Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem kiedyś
razem, a teraz zaglądają już osobno. Aneta przychodzi sama, a Jacek z
kolejną dziewczyną. Gdy Jacek patrzył jeszcze na Anetę jak w obrazek,
Weronika wiedziała już, że to nie potrwa długo. No cóż, Jacek musiał
się jeszcze sporo nauczyć...
Jeśli natomiast chodzi o Aukasza i Hankę, nic nie umiała
powiedzieć. Była za blisko. I tak bardzo chciała widzieć ich razem.
W kwestii własnych związków Weronika nie mogła liczyć na
intuicję. A może to nie intuicja zawodziła, tylko Weronika
oczarowana chwilą ślepła i głuchła na jej podszepty. Tylko raz
intuicja ją ostrzegła: że nie są sobie z Aukaszem pisani. Ostrzegła może
nie tyle ją (bo to nie Weronika zaczynała się angażować), co Aukasza,
darując im w zamian niezwykłą, choć przez wielu niezrozumianą
przyjazń. Te znaczące uśmieszki, gdy wyjaśniali, że nie są parą, choć
podróżują razem i śpią w jednym pokoju, te pytające spojrzenia rzucane
na Hankę, na Weronikę, a potem na Aukasza, znowu na Weronikę, na
Hankę, i niedowierzanie we wzroku. Czasami obserwując to, Weronika i
Hanka świetnie się bawiły albo w milczącym porozumieniu
zachowywały tak, żeby jeszcze bardziej zdezorientować podejrzliwego
obserwatora. Nie było między nimi zazdrości. Mimo pewnej rezerwy
okazywanej przez Hankę, Weronika wiedziała, że Hanka ją lubi. Zresztą
i ona polubiła Hankę. I bardzo chciała, żeby ułożyło się jej z Aukaszem.
A sobie samej życzyła, żeby ułożyło się jej z Diego... Jak? I gdzie? Nie
miała pojęcia. Ale bardzo chciała, żeby się ułożyło...
Spojrzała na zegarek: pierwsza. Najwyższa pora spać. A tam, u
niego, w Brazylii dopiero zaczyna się wieczór. Diego ma dzisiaj jakąś
kolację w interesach. Pewnie nic nie napisał. Otworzyła skrzynkę
mailową. Nie napisał, niestety. Natomiast odezwała się ciotka Dora:
Wpadnę jutro zobaczyć, jak prezentuje się mój kapelusz nad barem .
Zwariowana ciotka Dora. Wulkan energii. Rodzinny anioł stróż i
patronka marzeń. Anioł o metodach postępowania
niekonwencjonalnych, ale z duchem boskiego prawa zgodnych. A i sam
Bóg na pewno cenił Dorę za kreatywność.
Ciotka Dora intrygowała Weronikę, od kiedy tylko o niej
usłyszała. To było na jakiejś rodzinnej imprezie. Rodzice Weroniki, jeśli [ Pobierz całość w formacie PDF ]