[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wysoki Sądzie, nie mam więcej pytań.
Rozdział 56
Podobno ten jesienny dzień był wyjątkowo piękny, ale nie mogłabym tego
potwierdzić. W gabinecie z widokiem na ciemny zaułek jadłam bułkę z szynką i z
serem, kiedy do drzwi zapukał inspektor Conklin.
 Proszę.
Był w samej koszuli, od razu dostrzegłam błysk w jego piwnych oczach. Ciekawiło
mnie, co go sprowadza.
 Lou, w pokoju śniadaniowym czeka ktoś, kogo powinnaś poznać. Mogłabyś się
teraz pofatygować?
 Co się dzieje?
Wychodząc z mojego gabinetu, Conklin tylko westchnął.
 Oj, pani porucznik.
Sadził susami korytarzem, ja za nim.
 Conklin?
Rzuciłam opracowywany właśnie raport i pobiegłam za kolegą do małego zagraconego
pomieszczenia, w którym stała nasza mikrofalówka i pożółkła lodówka Kenmore.
Jacobi siedział za podniszczonym stołem, a naprzeciwko młoda
dwudziestokilkuletnia kobieta w niebieskiej polarowej bluzie i legginsach.
Długie ciemne włosy miała związane w koński ogon. Podniosła na mnie
zaczerwienione oczy z rozmazanym tuszem. Widać było, że płakała.
2
Jacobi miał zadowoloną minę. Do uśmiechu jeszcze trochę mu brakowało, ale
widziałam radość w jego oczach.
 Pani porucznik  odezwał się  przedstawiam Barbarę Jane Ross. Wyrzucając
gazety, znalazła to zdjęcie.
Przesunął na środek stołu zdjęcie przedstawiające piękną blondynkę, którą
znalezliśmy upozowaną na wzór manekina w jaguarze kabriolecie przy Chestnut
Street.
Odkąd jej zdjęcie ukazało się w  Chronicie", odebraliśmy mnóstwo telefonów,
okazały się one jednak fałszywymi tropami. Po minie Jacobiego poznałam, że ta
młoda kobieta ma nam coś ważnego do zakomunikowania.
Wymieniłyśmy uścisk dłoni. Rękę miała zimną jak lód.
 Mogę zobaczyć?  spytałam, wskazując fotografię, którą ściskała w lewej ręce.
 Proszę bardzo  odparła, podając mi zdjęcie, na którym stała z dziewczyną z
jaguara na plaży. Obie miały kapelusze z szerokimi rondami, identyczne
warkoczyki i skąpe bikini, obie uśmiechały się promiennie.
 Sandy była moją sublokatorką w akademiku  powiedziała Barbara Jane, a jej
oczy nabiegły łzami.  Nie mogę uwierzyć, że nie żyje.
Rozdział 57
Podałam Barbarze Jane pudełko chusteczek. Kiedy wydmuchiwała nos, spojrzałam nad
jej głową najpierw na Jacobiego, potem na Conkłina. Jasny gwint! Wreszcie
nastąpił przełom w sprawie dziewczyny z jaguara.
 Barbaro, jak się nazywa pani koleżanka?
 Wegner. Ale Sandy używa również innych nazwisk. Nie wszystkie znam.
 Jest aktorką?
 Nie, dziewczyną do towarzystwa.
Osłupienie. Czyli Sandy Wegner była dziewczyną z agencji. Jak się jej udało tak
skutecznie wymazać swoje dane z systemu identyfikacji?
 Pani też jest dziewczyną do towarzystwa?  spytał Conklin.
 Ale skąd! Ja uczę w szkole specjalnej, tutaj w śródmieściu.
Jacobi nasypał kawy do ekspresu, kiedy Barbara Jane Ross opowiadała nam, jak
dzieliła pokój z Sandy na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Barbara.
 Podczas studiów Sandy brakowało kasy, dlatego kilka razy wzięła takie randki w
agencji towarzyskiej. Mnóstwo dziewczyn tak dorabia  wyjaśniła Barbara. 
Studentkom
2
nigdy nie wystarcza forsy. Rzadko się tak wynajmowała, ale zawsze bardzo ją to
bawiło. Sandy uwielbiała to swoje drugie życie. Nie ona jedna tak dorabiała.
 Czy kiedykolwiek wspominała, że któryś klient przysporzył jej kłopotów? 
zapytałam.  Na przykład okazał się zanadto zaborczy? Albo sięgnął po przemoc?
 Nic z tych rzeczy  zapewniła Barbara.  Powiedziałaby mi. Rozmawiałyśmy o
wszystkim, nawet o jej pracy.
 Czy Sandy miała chłopaka? Może kogoś, kto mógł odkryć, czym zajmuje się na
boku?
 Nie miała nikogo bliskiego, bo na pewno rzuciłaby tę nocną robotę  zapewniła
nas Barbara.  Nie była dziwką. Wiem, jak to brzmi, ale przysięgam, że nie była.
O Boże! Jej rodzice nic nie wiedzą. Mieszkają w Portland.
 Zna pani ich nazwiska? Numer telefonu?
Barbara pogrzebała w torbie podróżnej, wyjęła notes elektroniczny.
 Właśnie sobie przypomniałam, dla jakiej agencji pracowała. Chyba nazywała się
Cylinder.
 Dziękuję, bardzo nam pani pomogła. Ale proszę jeszcze zostać, dobrze?
Inspektor Conklin ma do pani jeszcze kilka pytań.
Wyszłam, a moje miejsce zajął Conklin. Widziałam, jak Barbara Jane Ross
rozpromieniła się na jego widok.
Rozdział 58
Dwupiętrowa beżowa kamienica ze stiukami na California Street na obrzeżu
dzielnicy finansowej.
Wylegitymowałam się odzwiernemu, który zadzwonił przez domofon.
 Policja do pani, pani Selzer.
W głośniku rozległ się skrzekliwy żeński głos.
 Nie ma mnie w domu. Nic nie widziałam, nikogo nie znam. Prowadzę samotne życie
i nie wtykam nosa w nie swoje sprawy.
 Komediantka  powiedział Jacobi odzwiernemu.  Jedziemy na górę.
Kiedy wjechaliśmy na właściwe piętro, w progu mieszkania już czekała mała,
drobnokoścista kobieta. Miała niewiele ponad metr pięćdziesiąt wzrostu, lśniące
włosy spięte szylkretowym grzebieniem, usta umalowane bladą szminką, czarny
jedwabny sweter z dekoltem w serek i atłasowe spodnie.
W pierwszej chwili dałabym jej trzydzieści pięć lat, ale po kurzych łapkach
poznałam, że albo jest starsza, niż się wydaje, albo miała ciężkie życie. A może
i jedno, i drugie.
 Prowadzę agencję towarzyską. Mam niezbędne uprawnienia  powiedziała na
powitanie.
 Zaprosi nas pani do środka?  spytał Jacobi, błyskając odznaką.  Straszny tu
przeciąg w korytarzu.
154
Drobna kobietka westchnęła z irytacją ale cofnęła się i wpuściła nas. Wykładany
lustrami przedpokój prowadził do salonu utrzymanego w szarej kolorystyce. Na
ścianach wisiały czarno-białe fotografie Helmuta Newtona.
Podeszliśmy za właścicielką do czerwonego krzesła obrotowego i czarnego
emaliowanego stołu do pracy pod głównym oknem.
 Porucznik Boxer  przedstawiłam się.  A to inspektor Jacobi z wydziału
zabójstw.
Rzuciłam zdjęcia Sandy Wegner i dziewczyny z cadillaca na stół. Dwie blade
twarze. Prześcieradła naciągnięte aż po ślady duszenia na szyjach.
 Poznaje pani te kobiety? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl